Tegoroczne wakacje były dla mnie krótkie i intensywne. Pełne słońca, drzew, piasku pod stopami. Wakacje dzikich zwierząt, poziomek i chabrów na polach pszenicy. Po powrocie do Szczecina zrobiliśmy sobie jeszcze parę dni wakacji w mieście, udając, że nas nie ma, jedząc makaron z makrelą w mąka.barze na deptaku, pijąc mrożoną kawę i obchodząc urodziny. Przepracowałam tydzień z domu, zgrabnie zamykając dwa i pół tygodnia papierologii w pięciu dniach przy improwizowanym biurku.
Łaskawy sierpień pozwolił nam jeszcze na szybki skok do Poznania, gdzie w czterdziestostopniowym upale, chmurze dymu z papierosów i basenie białego wina obficie rozcieńczonego wodą na własne oczy zobaczyliśmy, że Justyna i Dawid zostają małżeństwem.
Teraz sierpnia jest już połowa, czyli nieuchronnie pędzimy do września, żółtych liści i jesieni. Jako nastolatka jesienią byłam najbardziej kochliwa. Nowy rok szkolny był czasem podsumowań i nowym początkiem wszystkiego. Zadurzałam się w pięknych, ciemnookich chłopcach, pełna nadziei na ekscytujące, romantyczne przygody, zakładałam kalendarze, żeby po dwóch tygodniach o nich zapomnieć i przelewałam hektolitry długopisowego tuszu do bogatych w moje życie wewnętrzne pamiętników.
Pomyślałam po powrocie z Poznania, że już nic dobrego mnie w tym roku nie czeka, może poza uzupełnianiem jesiennej szafy i zrobiło mi się bardzo smutno. Podejrzewam, że tak samo czuł się Tata, kiedy w ostatnim tygodniu przed nasz wyjazdem z Borów Tucholskich psuła się pogoda i stojąc w kaloszach na brzegu parzyliśmy jak deszcz uderza w taflę wody. Nazywał to "smutkiem jeziora".
Ostatnio śniło mi się, że nie miałam żadnych refleksji. Wszyscy wokół prowadzili głębokie analizy życia i emocji, a ja potrafiłam opowiadać tylko fakty o minionych wydarzeniach i zapowiadać, co mam do zrobienia (wstawić pranie, upiec chleb, zrobić zakupy, umyć podłogę). Trochę taka jestem. Pozornie zarobiona i wymęczona. Długie godziny między powrotem z pracy a porą snu marnuję przeklikując karty w przeglądarce. Nazywam to odpoczynkiem, w rzeczywistości uciekam przed odpowiedzialnością za swój los i nieuchronnymi decyzjami o zmianach. Odkładam na później. Na nowy komputer. Na jesień. Na chłodniej. Na więcej czasu i energii. Od wielu miesięcy. Nie teraz.
Najpiękniejszy sen mojego dorosłego życia to ten, w którym szłam przez rozległą łąkę, gdzie pasły się konie i krowy. Byłam spokojna i
szczęśliwa głaszcząc zwierzęta po ciepłych, aksamitnych, miękkich pyskach.Obudziłam się z uczuciem, że moje serce jest wielkie i otwarte na wszystko co dobre.
Pomyśl, prawie się spotkałyśmy w tym upale.
OdpowiedzUsuńże już nic dobrego mnie w tym roku nie czeka
Nie, to nieprawda. Jeśli potrzebujesz potwierdzenia, to Mr. November won't fuck us over:
https://www.youtube.com/watch?v=qzhNdCxhK28
Najgorsze jest to, że przesuwając nasze plany, mimo wszystko przesuwamy je na jakiś konkretny okres. On nadchodzi, a my... a my szukamy kolejnych wymówek, czując się jak skończone śmieci.
Zatrzymałaś to uczucie w sobie, czy zniknęło wraz ze snem?
1. to prawda & wierzę, że następny przypadek będzie taki, że serio się spotkamy niechcący, poznam cię po średniku;
Usuń2&3. mam wrażenie, że w pewnym momencie wszystko się zlewa w jedną wielką błotnistą Mississipi pośpiechu, obowiązków i zmęczenia - dopóki się nie zbierzesz i tego nie przerwiesz; na razie nadal nie, bo nigdy nie ma dobrego momentu;
4. zostało na pół dnia, wraca jako tęsknota (na przykład teraz, kiedy o tym myślę, to widzę ten zieleń i to światło, i brązową, lśniącą sierść i trochę się wyciszam, ale bardziej jednak łkam wewnętrznie, że tego nie mam).
Brzmi to wszystko bardzo groźnie, a tak naprawdę to kwestia podjęcia jednej (odważnej, ale nadal tylko jednej) decyzji. Oh well.
P.S.: Bardzo piękna piosenka, bardzo mi uświadamia, że zatrzymałam się w rozwoju muzycznym i tracę fajne rzeczy. :)
1. a jak będę miała rozpuszczone włosy, spryciaro za dychę?
Usuń2&3. co, jeśli ten moment naprawdę nigdy nie nadejdzie? Tonie się pod tym czy dostaje się kolejną z ostatnich szans?
4. to kiedy się przeprowadzasz?
PS Do usług. Cieszę się, że polubiłaś The National, bo ja lubię ich też.
1. no, to lepiej nie miej
Usuń2&3. obawiam się, że istnieje ryzyko utonięcia
4. lista plusów i minusów jest bardzo wytrącona z równowagi. Bardzo.
"Jako nastolatka jesienią byłam najbardziej kochliwa. Nowy rok szkolny był czasem podsumowań i nowym początkiem wszystkiego. Zadurzałam się w pięknych, ciemnookich chłopcach, pełna nadziei na ekscytujące, romantyczne przygody, zakładałam kalendarze, żeby po dwóch tygodniach o nich zapomnieć i przelewałam hektolitry długopisowego tuszu do bogatych w moje życie wewnętrzne pamiętników."
OdpowiedzUsuńPrzecież to ja!!!
Uwielbiałam nowe roki szkolne. Jakże mi ich teraz brakuje.
Dla mnie dwa ostatnie tygodnie sierpnia odtwarzają ten nastrój radosnego oczekiwania. Wczoraj prawie wyskoczyłam z butów, rzuciłam wszystko i ruszyłam w nieznane (tylko prawie). A że to ty - mam tezę, że jesteś moją zaginioną *lepszą* siostrą bliźniaczką. :)
Usuń