niedziela, 23 października 2016

Październik, niemal koniec świata

Dziwny jest ten rok, wiesz? Jakbym nagle obudziła się po kilku latach i odkryła z zaskoczeniem, że jednak przecież jest świat, są ludzie i są emocje.

Szczecin, Pogodno, wczesna jesień, melancholia // foto: madam z.


Niespodziewanie wszystko bardzo mocno czuję - gdzieś po drodze zapomniałam, że tak można. Że z zachwytu nad takimi drobiazgami, jak potęga natury, może autentycznie zapierać dech w piersiach. Że rzeczy mogą być tak ładne, że trochę boli w środku. Że muzyka może wwiercać się we mnie aż do bólu brzucha.  Że mogę być potwornie niespokojna i jednocześnie całkowicie szczęśliwa.

Wydaje mi się, że miękną mi gesty. Wolniej mrugam, łagodniej zataczam łuki ramionami, lżej stąpam. Kątem oka chwytam najbardziej niezwykłe momenty codzienności i aż się nimi zachłystuję.

Mam wrażenie, jakbym odzyskiwała starą siebie. Tę z klasy maturalnej, która nie wstydziła się tańczyć i nie bała się sięgać po rzeczy, na które miała ochotę, pełna przekonania, że wszystko ułoży się dokładnie tak, jak powinno. Tylko, że jest przecież dwanaście lat później, okoliczności są zupełnie inne, jest więcej powiązań, więcej odpowiedzialności, więcej oczekiwań i naprawdę nie wiem, czy powinnam się w tej całej intensywności tarzać.


Siedzę jak na szpilkach, na coś czekam, coś mi mówi, że teraz mój ruch.
Did you see me hiding in the past?
Do you see me holding my breath?



3 komentarze:

  1. Ta transformacja była łagodna, czy coś ją zapoczątkowało?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och Lu, chciałabym znać odpowiedź i sprzedać ją wszystkim fajnym ludziom jako przepis na szczęście. Wydaje mi się, że mogła to zapoczątkować kombinacja kilku niesamowicie charyzmatycznych postaci i samorealizacji rzuconych mi pod nogi w wyjątkowo odpowiednim momencie, ale tak naprawdę nie wiem, może to po prostu odpowiedni poziom witaminy D.

      Usuń
  2. Bardzo fajny wpis. Gratuluję przebudzenia :)

    OdpowiedzUsuń

Mów do mnie.