wtorek, 5 czerwca 2018

Zuzanna lubi je zwłaszcza wiosną

Szczecin // foto: madam z.

Lista rzeczy, które lubię, bo ile można się kisić w krainie Nie-e:

- chwila, kiedy wsiadam na rower i wszystkie kości, mięśnie i ścięgna, jakie mam, wskakują na swoje miejsce jak ten ostatni puzzel kończący układankę;
- niedorzecznie złote zachody słońca;
- to, że #ruchamciemiasto doczekało się  wystawy i pocztówek;
- albo kiedy o 23 jest nadal gorąco i siedzę w kuchennym oknie z jedną nogą na parapecie, wpatruję się w pulsowanie świateł na wiatrakach za granicą z Niemcami, a w głowie mam tylko biały szum;
- losowe strzały inspiracji tuż przed zaśnięciem;
- promieniujący betonowo - asfaltowym żarem, prześwietlony, spalony słońcem Szczecin;
- magiczne przebudzenie roślin,  o których myślałam, jak o kolejnej porażce;
- absolutnie doskonała synchronizacja "Snu" z moim stanem emocjonalnym i pierwszy koncert od lat, na który naprawdę chciałam iść;
- cienie na ścianie;
- i jak napinam łydkę, a tam mięśnie, o pani!
- wrzucanie się do jeziora po upalnym dniu;
- goście, goście, wszyscy po kolei, w każdym tygodniu jacyś goście;
- ponowne spotkanie z Zuzanną szesnasto- i dziewiętnastoletnią; to były - mimo wszystko - fajne dziewczyny;
- bardzo małe ptaki siedzące wysoko na liniach wysokiego napięcia;
- instagramowa grupa wsparcia w każdym jej przejawie;
- ta aseksualna bluza, w której mogę się schować prawie cała;
- albo to, jak jedziemy przez miasto i co chwilę ktoś mówi "cześć", bo znamy się chociaż z widzenia;
- dziwne wiadomości o fanach z Lublina czytane nad niemieckim jeziorem;
- wszyscy ci  dobrzy, mili, mądrzy, ciekawi, zabawni ludzie, którzy z jakiegoś powodu chcą być w moim życiu;
- piasek w dziwnych miejscach;
- duże ilości na raz truskawek i szparagów;
- i ja, Zuzanna - czasami, pod odpowiednim kątem, w dobrym świetle.

Lubię też to swoje przebudzenie, jakkolwiek pozorne by ono nie było. Nie lubię wniosków do jakich dochodzę, tych o asertywności i samoakceptacji, o niepotrzebnej skromności, wypieraniu się zasług i różnych maskach. O popełnionych błędach i tym, jak inni wtłaczają nas w role, których nie potrzebujemy pełnić. Ale to przecież wszystko są rzeczy, które zawsze trochę wiedziałam, nic nowego, a teraz coś z tym zrób.

4 komentarze:

  1. Rób, nie rób. Jak chcesz. Jak si ie uświadomisz to akceptujesz albo zmieniasz. Nie ma lepszej drogi, każda jest tak samo okej. Przytulam Cię mocno bardzo! Buziaki ahoj :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Szacuken. Trochę zazdro ogarnięcia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stary, nie mylmy myślenia życzeniowego z ogarnięciem.

      Usuń
  3. Bardzo ciekawy blog, czekamy na więcej wpisów :)

    OdpowiedzUsuń

Mów do mnie.