wtorek, 22 marca 2016

Śniadanie na mieście - zapowiedź

O sobotnim śniadaniu zaczynam myśleć zazwyczaj koło czwartku - to wtedy dociera do mnie, że zbliża się weekend i zaczynam planować, jak maksymalnie wykorzystać te 48 godzin. W piątek, zazwyczaj, konsultuję się nieśmiało z Freelancerem. Co chcesz robić w weekend? Co robimy ze śniadaniem w sobotę? Jak mamy jeść w domu, to trzeba by zrobić zakupy. To może na mieście? Mooooże.




Nie zrozum mnie źle, to nie tak, że mamy po dwie lewe ręce, totalnego lenia i na dodatek śpimy na górach pieniędzy i dlatego zamiast jak porządny człowiek pracy zagryzać herbatę z cukrem bułką z topionym serem bujamy się po mieście, jak jacyś degeneraci. Jedzenie, zwłaszcza śniadań, poza domem zmienia status dnia ze zwykłego w lekko świąteczny, trochę turystyczny, z elementami odmiany i nagrody za trudy codzienności. Pozwala oderwać się lekko od rzeczywistości, uprzyjemnia życie. A jestem gorliwą wyznawczynią teorii, że życie trzeba sobie uprzyjemniać samodzielnie, nikt tego nie zrobi za nas.

Nie zrobienie zakupów na sobotnie śniadanie niesie ze sobą jeszcze jeden pozytywny aspekt - przestaliśmy marnować weekendy spaniem do południa. Jestem fanką spania, ale uciekający przy tym czas doprowadza mnie do rozpaczy. Nauczyłam się więc planować na soboty coś, co będzie nas motywować do wyjścia z wyra i jednocześnie przyniesie gratyfikację. Dobra szama dla mnie zawsze jest odpowiedzią.

Skoro już ustaliliśmy, dlaczego jedzenie śniadań poza domem jest atrakcyjne i niesie korzyści, pozostaje pytanie - gdzie. W Szczecinie mamy z Freelancerem dwóch faworytów, o których napiszę wkrótce. Liczę na to, że publikacja zapowiedzi cyklu zmotywuje mnie do macania brzuchem nowych miejsc do opisania (ale wiesz, bez obrazy nic nie obiecuję).


4 komentarze:

  1. KOCHAM jeść śniadania na mieście, choć to dla mnie raczej lekkie lunche, bo nigdy nie wyjdę z domu bez swojego śniadania. Opowiadaj, pójdziemy wszędzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. śniadania na mieście jemy praktycznie tylko na wyjazdach, urlopach itd. czyli z rzadka generalnie :) trochę niepokojący jest fakt, że ceny takich śniadań są niemal zrównane z porządnym obiadem ;)
    W Szczecinie byłam raz w życiu, ale jakby co, mogę zarekomendować miejscówki wrocławskie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, gdyby to przeliczyć np. na liczbę posiłków do przygotowania samodzielnie, to można paść na plecy, ALE jestem na etapie "coś mi się, do cholery, należy od życia" - nie mam za bardzo czasu na wyjazdy turystyczne, to przynajmniej we własnym mieście mogę poudawać, że jestem na wycieczce. :)
      Wrocławskie miejscówki chętnie przygarnę, wybieramy się tam od kilku lat (ale - patrz wyżej).

      Usuń

Mów do mnie.