Kiedyś to ale było, mówię ci...
Teraz jest życie takie, jak przedzieranie się przez gęste kłęby waty.
Jest diadem, tylko że z ołowiu założony bezpośrednio na mózg, pod czaszką, na dodatek trochę za ciasny.
Jest: nie mów do mnie, nie patrz, odejdź, zostaw, proszę, nie każ mi.
Jest chcę, ale nie mam siły. Bezradność, niemoc i poczucie winy. Świadomość grubej przesady, która - mimo wszystko - wygrywa, bo czemuż, do cholery, nie miałaby wygrać?
Nic się nie dzieje.
Jesień. Zima. Coś tam.
Włosy mam już za długie. Pojedźmy gdzieś.
Teraz jest życie takie, jak przedzieranie się przez gęste kłęby waty.
Jest diadem, tylko że z ołowiu założony bezpośrednio na mózg, pod czaszką, na dodatek trochę za ciasny.
Jest: nie mów do mnie, nie patrz, odejdź, zostaw, proszę, nie każ mi.
Jest chcę, ale nie mam siły. Bezradność, niemoc i poczucie winy. Świadomość grubej przesady, która - mimo wszystko - wygrywa, bo czemuż, do cholery, nie miałaby wygrać?
Nic się nie dzieje.
Jesień. Zima. Coś tam.
Włosy mam już za długie. Pojedźmy gdzieś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mów do mnie.