środa, 25 marca 2015

Banan w herbacie. Chleb na zakwasie dla zapracowanych.

Wstaję po trzecim budziku. Po omacku wstawiam wodę i owsiankę. Czasami w przypływie szaleństwa zdarza mi się wsadzić do owsianki torebkę z herbatą, albo zastygnąć nad kubkiem z rzeczoną herbatą z bananem w jednej i nożem w drugiej ręce. Głośno i wyraźnie pytam samą siebie: "Co ty robisz, właściwie?". Nie odpowiadam, bo wolę unikać interakcji ze świrami. Kroję chleb, chleb się ze mnie śmieje.

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika madam z. (@_madam_z_)

W tygodniu odnoszę wrażenie, że trochę nie mam czasu na życie. Krążę jak otępiały tygrys z ZOO w Pradze po klatce: budzik - śniadanie - praca - kolacja - chwila relaksu - dobranoc (tylko, że on krążył z kąta  kąt, jak po szynach, lawirując między krwawymi szczątkami swoich posiłków). Walczę ze sobą o zmianę tego stanu rzeczy. Wieczorem odmierzam i mieszam suche składniki. Rano dodaję wodę i zakwas, zostawiam chleb do wyrośnięcia, biorę rower na ramię i wychodzę. Ja pracuję, on pracuje. Pracujemy.

Potrzebny mi taki fachowy fartuch // foto: internety

Kiedy tylko mam okazję, przekonuję równie jak ja zapracowanych, że można samemu robić sobie dobrze glutenem bez rzucania etatu. Przepis na najprostszy, najmniej pracochłonny chleb dała mi Ania. Będę ją za to wielbić do końca swoich dni. Piekę go od kilku miesięcy niemal co tydzień. Jeśli zdarzy mi się leń i odpuszcę - cierpię katusze, bo kupne pieczywo to jakaś kpina.

CHLEB NA ZAKWASIE DLA ZAPRACOWANYCH


NA DWA BOCHENKI POTRZEBA:

  • 750g mąki pszennej (może być dowolna typu od 550 do 720)
  • 375g mąki żytniej razowej (typ 2000)*
  •  ok. 1313 g wody (najlepiej źródlanej lub przegotowanej, ale ja po chamsku biorę kranówę i żyjemy) 
  • 1,5 łyżki cukru 
  • 2 łyżki soli 
  • ok. 225g zakwasu**
  •  po 3/4 szklanki: płatków owsianych, otrębów, ziaren według fantazji (polecam słonecznik, pestki dyni i siemię lniane, odradzam mak, śmiesznie smakuje z ciemną mąką) 
oraz:
dużej miski lub garnka, dwóch foremek - keksówek, masła lub oleju do wysmarowania i otrębów do wysypania foremek, czystego ręcznika kuchennego do przykrywania różnych rzeczy.

WYKONANIE (i przykładowy harmonogram dla zapracowanych):

 Rano przed dniem pieczenia:
Wyjąć zakwas z lodówki i zostawić w temperaturze pokojowej.

Wieczór przed dniem pieczenia:
Wszystkie suche składniki wymieszać w dużej misce lub garnku, przykryć, odstawić. Odmierzyć wodę, przelać do zamykanego naczynia (duży słoik, butla, garnek). Dokarmić wyjęty rano zakwas, przykryć ręcznikiem kuchennym.

Dzień zero, rano:
Wstać po trzecim budziku, po omacku wstawić wodę na herbatę i owsiankę. Nie wkrawać banana do herbaty, nie wkładać herbaty do owsianki. Do przygotowanego poprzedniego wieczora gara wlać wodę i dodać zakwas. Wymieszać aż składniki się połączą i nie będzie suchych grudek (trwa to nie dłużej niż dwie minuty, serio - zdążysz jeszcze przyszykować kanapki do pracy, zanim owsianka będzie gotowa). Przykryć ręcznikiem kuchennym i przygotować keksówki. Zjeść śniadanie, umyć się, ubrać i wypacykować, jeśli stosujesz takie kłamliwe metody. Odłożyć około 3 łyżek ciasta do zakwasu (o ile został ci jakiś, jeśli nie - weź 5 łyżek i traktuj jak zakwas na następne pieczenie), przełożyć do wysmarownych tłuszczem i wysypanych otrębami foremek (do 3/4 wysokości). Wierzch posypać grubą warstwą mąki (dzięki temu chleb nie wyschnie), przykryć ręcznikiem kuchennym i odstawić w miejsce bez przeciągów.

Dzień zero, wieczór:
Chleb wyrasta od 9 do kilkunastu godzin, zależnie od temperatury w pomieszczeniu, w którym stoi (na przykład mój dzisiaj się leni i zaczyna mieć przyzwoitą objętość w trzynastej godzinie wyrastania). Idealnie dostosowuje się do rytmu życia takiego jak ja pełnoetatowca.
Wyrośnięty chleb należy piec w temperaturze około 200 stopni przez 50 - 70 minut (sprawdzając, czy się nie przypala). Specjaliści mówią, że chleb należy postukać od spodu, bo upieczony - wydaje głuchy odgłos. Nie wyobrażam sobie siebie żonglującej nagrzaną blachą i narzędziem, którym można by ową blachę postukać od spodu, więc dziabię chleb drewnianym patyczkiem i jeśli jest suchy - wyciągam. Chleb należy jak najprędzej wyjąć z foremek i tu ciekawy fakt - czasem okazuje się, że jest jeszcze miękki i ma blade boczki. Takie bladziochy dopiekam jeszcze przez 10 - 15 minut już bez foremek. Z krojeniem najlepiej poczekać do całkowitego wystygnięcia.

Pszenno - żytni chleb na zakwasie z przepisu od Ani // foto: madam z.

I oto, przy minimum zdolności organizacyjnych przez następny tydzień raczę się własnoręcznie popełnionym chlebem, bez idiotycznych chemicznych dodatków. Trzymam go w papierowych torebkach, w (zimnym!) piekarniku (czyt. chlebaku dla ubogich). Zachowuje świeżość przez około tydzień i na tyle też dwa bochenki z powyższych proporcji starczają dwóm dorosłym, niezbyt powściągliwym w spożyciu pieczywa osobnikom płci różnych. Jest pyszny i bardzo sycący dzięki dodatkowi płatków owsianych i otrębów.

*taką mąką z Gdańskich Młynów można obecnie kupić w Biedronce za mniej niż 2,50zł / kg. Sklepy Społem też miewają - szukaj brązowo - białych opakowań Młynów Stoisław

** zakwas wyhodowałam sobie sama, według tej przejrzystej instrukcji. Trzymam go w dużym słoiku w lodówce. Nie zakręcam pokrywki, bo pracujący zakwas produkuje, za przeproszeniem, gazy, które w szczelnym zamknięciu mogą doprowadzić do eksplozji.

3 komentarze:

  1. Mam déjà vu, wydaje mi się, że komentowałam ten wpis (uwagą jak zwykle celną i dowcipną), ale gdzie on jest, ten mój komentarz?

    W każdym razie pisałam, że Twoje chleby wyglądają przeapetycznie i że sama winnam zacząć piec, ale na razie Basia dostarcza mi co dwa tygodnie pyszne, świeże i własnego wypieku bochny. To co ja się będę. Ale kiedyś na pewno. Na sto procent.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze polecam, mnie to daje poczucie, że robię coś rozsądnego w swoim życiu. Ale jakby mi ktoś dostarczał dobre bochenki, to pewnie też bym olała sprawę.

      Usuń
  2. Również uważam, że sklepowe chleby to kpina.. Czasem się trafia dobra piekarnia, ale niestety nie w mojej okolicy.

    Żeby chleb wychodził bardziej "poważny" (czyli bez dziwnych uśmiechów i dziur) wystarczy trochę częściej dokarmiać zakwas. A z tym stukaniem - chodzi o postukanie wyjętego już z blachy chleba. Jeśli jest miękki bladzioch to tak jak pisałaś, trzeba go dopiec 10-15 minut już bez foremki.

    OdpowiedzUsuń

Mów do mnie.