środa, 15 czerwca 2016

#ruchamciemiasto - Berlin w trybie szwendacza

Ostatni raz, jak byłam w Berlinie, nie posiadałam nawet telefonu komórkowego, a cyfrowe aparaty fotograficzne stanowiły dobro luksusowe. Owszem, były takie czasy. Ostatni raz, kiedy byłam w Berlinie, przelewałam Breezera Bacardi do butelek po Fancie i w ten sprytny sposób spożywałam alkohol w towarzystwie Pełnoletnich Opiekunów. Gdyby ktoś - kiedy ostatni raz byłam w Berlinie - powiedział mi, że przez prawie dekadę (!) będę robić zdjęcia ścianom, jak jakiś psychopata i publikować je w internecie, postukałabym się w głowę.
Tak, Berlin leży dwie godziny pociągiem od miasta, w którym mieszkam, o co dokładnie ci chodzi?

Berlin // foto: madam z.


Z okazji smutnych wakacji W KOŃCU odwiedziłam Wspaniałą Martynę i mogłam uzupełnić swoją psychopatyczną kolekcję, zwiedzając miasto Berlin w swoim ulubionym, bezcelowym trybie szwendacza, z unikaniem obowiązkowych atrakcji i najbardziej znanych miejsc. Efektem jest sympatyczna mieszanka wspaniałego, obskurnego streetartu i typowych dla #ruchamciemiasto przekazów emocjonalno - losowych.

Smacznego!


Losowy, uliczny Berlin: Wu-Tang, pornografia i dryfujące kule wody // foto: madam z.

Berlin // foto: madam z.

Wbrew pozorom, te dwa wrzuty nie miały żadnego związku;
Berlin// foto: madam z.

Klasyka gatunku - dorysuj penisa.
Berlin // foto: madam z.

Berlin // foto: madam z.

Ciągle się waham, czy lewy górny róg to Krik, za to nie ma wątpliwości co do autorstwa wrzutu piętro niżej.
Berlin // foto: madam z.

Berlin // foto: madam z.

Najlepsza kartka urodzinowa, jaką znajdziesz w internecie. Berlin // foto: madam z.
PS W trybie szwendacza zwiedzane były również Dublin i Alicante, a Berlin gościł już na łamach blogaska w ramach występów gościnnych Roberta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mów do mnie.